oficjalne forum zespołu de łindows

Marcin

Hasło reminiscencja relacja---> parz inny post

TRZY STRONY JEDNA DROGA 2004
No to ruszamy. To co wydawało się żartem okazało się rzeczywistością- trasa trzy strony jedna droga.
Nadszedł dzień wyjazdu 16.04
Oczywiście ruszamy z opóźnieniem 22 osoby 2 samochody i bus z przyczepką szczelnie wypakowany sprzętem ,w tym fakir ze swoim przewoźnym stoiskiem. Pogodę mamy paskudną bo właśnie zaczęło padać. W drodze do Krakowa o mało co nie pobiliśmy się z jakimś walniętym kierowcą tira, który próbował wręcz zepchnąć nas z drogi. Po chwili wymiany ciosów na klaksony, koleś się zatrzymał na środku drogi blokując kompletnie ruch. Wyszedł z tira, nie czekaliśmy i wyskoczyliśmy z samochodu do rękoczynów jednak nie doszło bo koleś jak szybko wyskoczył tak szybko uciekł. Reszta drogi upłynęła już bez tego typu atrakcji.
Do Krakowa przybywamy spóźnieni jakieś 1,5 godziny. Strefa 22 bardzo fajny klub, który mieści się na samym rynku w dodatku z przepięknym widokiem na sukiennice. Szybko rozkładamy sprzęt i zaczęło się. Fajne nagłośnienie ok. 200 osób ,rozpoczyna Minority i od ich pierwszych hardcorowych rifów zaczyna się fantastyczna zabawa. Następny w kolejności zagrał Koniec Świata i zakończył gig De łindows ( o tym jak zagrały zespoły nie będę pisał bo nie było by to za bardzo obiektywne). Grało nam się fantastycznie ,pot spływał hektolitrami zarówno z publiczności jak i z członków kapel. Były głosy ze przy wyjściu powinna być dopłata za saunę. Ja swoją koszulek mogłem wykręcać po zakończeniu koncerty. Przyjęcie super ,bisy razem z Dzekim z Końca Świata śpiewamy Barbie girl i tak impreza dotarła ,a raczej dopłynęła do końca. Potem jeszcze zjedliśmy wege jedzonoko przygotowane przez Marcina który organizował ten koncert ,kilka pamiątkowych fotek, chwila oddechu, parę piw i pakujemy sprzęt.
Godz ok. 2 w nocy żegnamy się ze Strefą i przyjaciółmi ,którzy specjalnie przyjechali z Katowic i ruszamy w stronę Nowego Sącza. W międzyczasie dołącz do nas Mruku organizator gigu w Sączu oraz kuzynka Domina i Czepka ze swoim chłopakiem. Ponieważ nie mamy załatwionego noclegu zatrzymujemy się na stacji benzynowej z zamiarem spędzenia przyjemnej nocy w samochodach. Na tej stacji zdarzenia potoczyły się lawinowo Był sklep cało nocny bar i mnóstwo dostępnego alkoholu. To co tam się działo przemilczę efekt był taki ze 2 osoby z Minorit miały sobie do wyjaśnienia kwestię zaginionego śpiwora ,Pan na F. ( tylko bez nazwisk) nieprzytomny spadł do 2 metrowego rowu na głowę ,omal co się nie zabił , trochę przemeblowana ubikacja ....ehhh ta polska złota młodzież Smile

.
Ok. 6 rano ruszamy znowu w drogę zatrzymaliśmy się 20 km od N .Sącza na polanie koło jeziorka, miejsce bardzo ładne, gdyby była słoneczna pogoda zafundowalibyśmy sobie tam ekstra punk piknik, niestety znowu padał deszcz , jednak nie złamał naszych wyśmienitych nastrojów. Zostaliśmy tam do godz 15 była chwila aby się przespać ,coś zjeść i wychylić jeszcze kilka piw.
17.04 klub Czarna Wdowa Nowy Sącz. Powoli rozkładamy sprzęt i bierzemy się za ustawienie barierek ,takich policyjnych, przed sceną, ktoś z powiedział, ze nie trzeba ich montować hmm chciałby widzieć ten koncert bez barierek, nie dość ze były niezbędne to trzeba był jeszcze je trzymać , Ok. 150 osób i zaczyna się jazda. Jako pierwsza wystąpiła miejscowa kapela , ( przepraszam ale nazwy nie pamiętam), zagrali na prawdę fajnie mino tego ze był to ich dopiero drugi publiczny występ. Po nich zainstalowali się De łindows, następnie byli Minority i Koniec Świata. Znów entuzjastycznie przyjęcie wszystkich zespołów ,wspólne śpiewy ,skakanie na publiczność, stage diving i zabawa na całego. Po koncercie część śpi w motelu ,a cześć w domu w kumpla Mruka( dzięki jeszcze raz za nocleg) kilku z nas twardo oglądał walkę Andru Goloty- ciekawe 2 facetów okłada się po ryjach przez 12 rund i jest remis?-ktoś nieźle to wykombinował
18.04 przywitał na promieniami słońca i o wiele ładniejszą pogodą, wyspani i w dobrych nastrojach jedziemy do ostatniego z miast czyli Rzeszowa. Jak zwykle pojechaliśmy dłuższą drogą. Dotarliśmy bez przeszkód. Mały ale sympatyczny klub Depresja frekwencja w porywach 50 osób okazało się ze w tym dniu odbywał się jeszcze jeden koncert, a z tego co słyszałem to Rzeszów raczej nie cierpi na brak gigów. Jednak to właśnie tam koncert był najbardziej przyjacielski kolejność Koniec Świata, De łindows, Minority wspólne śpiewanie piosenek, piwo, tańce i noszeni na rękach gitarzyści i atomowe czarne chmury tzn kury:) !
I w ten sposób zakończył się ostatni koncert tego niesamowitego weekendu. Mocna kawa dla kierowców, zapas piwa na drogę i wracamy. W Katowicach byliśmy ok. 5 nad ranem zmęczeni, ale zadowoleni, warto było !
Dziękujemy wszystkim który bawili się na tych trzech koncertach dzięki dla Minority, Końcowi Świata, organizatorom Marcinowi, Mrukowi i Gustawowi i do zobaczenia na finale 04. 06 2004 Chorzów leśniczówka !
Marcin
De Łindows